Jesteś moim bohaterem. Bardziej teraz niż kiedykolwiek. Bo
jesteś na wojnie z wrogiem o przeważającej sile i się nie poddajesz, walczysz z
całą potęgą bezradności i zależności, a nie dezerterujesz. Walczysz o każdy
ruch, teraz już dźwięk. Dzisiaj (23 września) dowiedziałam się, że przy nowej
rurce trcheostomijnej pojawia się słabe „Aaa” Kolejne bitwy rozstrzygnięte na
naszą korzyść. Ale nieprzyjaciel wciąż potężny…
Jak to jest leżeć, ciągle jeszcze głównie leżeć, Łukaszu?
Jak to jest nie móc się przewrócić na drugi bok, gdy coś
uwiera?
… nie móc zadzwonić do kogoś, gdy nas potrzebujesz?
… od miesięcy nie spróbować nic dobrego do jedzenia?
… nie zakosztować odrobiny słońca, lata, świeżego powietrza?
… nie móc powiedzieć o co ci chodzi, gdy bezradna patrzę na
twoje gesty?
.. nie móc poskarżyć się na ból, na dyskomfort?
… zapytać co się stało, co mnie czeka?
….nie móc spokojnie oddychać, bo wydzielina zapycha rurkę?
…nie móc czytać – to przy całej liście szczegół, ale
czytanie ratowało mnie podczas mojego leżenia w szpitalu. Ile komfortu miałam
wtedy, teraz to widzę.
Łukaszu, jak to jest wczoraj chcieć robić coś ważnego dla
innych, a dziś nie móc zadbać o siebie?
Jak to jest wiedzieć, że gdzieś niedaleko twoja rodzina
czeka, Jusytsia tęskni?
Gdzieś niedaleko Jasiek rośnie bez Ciebie?
Są jeszcze pytania, których bałabym się zadać Ci, bałabym
się je wyrazić.
Nie umiem też na nie odpowiedzieć. Nie potrafię sobie tego
do końca wyobrazić.
A ty tylko czasem patrzysz z tak głębokim smutkiem, że można
w nim utonąć. I mimo wszystko się uśmiechasz. Nie każdego dnia, ale któż nie ma
gorszych chwil. Dostrzegasz humor w wielu sytuacjach, jak dawniej. I robisz te
wszystkie zadania, które jeszcze niedawno zajęłyby ci chwilkę, a dziś czasami
wywołują frustrację. Widzę jak zdejmujesz części układanki, by spróbować
jeszcze raz, inaczej. Dziękuję ci za siłę, która sprawia, że zaczynasz po raz
kolejny. Pani Dorotka mówi „pan Łukasz musi po swojemu”, gdy próbuję ci coś podpowiedzieć.
Wiem, wiem, musisz po swojemu J. Zostawiam
cię przy pracy, by się nie wtrącać. Gdy wracasz na salę, gdzie na ciebie czekam
- słyszę, że ci się udało. Za te sukcesy, każdego dnia większe, nie dostaniesz
medalu. Może nie będziesz zbytnio zadowolony z siebie, choć tłumaczę ci, że masz
powody. Ale ta walka imponuje mi najbardziej i upewnia, że choroba nie zabrała
mi Ciebie, że twoja osobowość wróciła na swoje miejsce, mój bohaterze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz